sobota, 17 maja 2014

Rozdział III

Kaoru rozejrzał się wokoło, aby upewnić się, że korytarz jest pusty. "Wszyscy są już pewnie w dywizji" pomyślał. Wyciągnął z kieszeni klucz i przekręcił go w zamku, otwierając drzwi do swojej kwatery. Zamknął je za sobą i wszedł do niewielkiego pokoju. Na łóżku siedziała Shizuka, machając wesoło nogami niczym uradowane dziecko.
- Nareszcie! - ucieszyła się, obdarzając go uśmiechem. - Już myślałam, że zostawisz mnie tu na cały dzień!
- Rozważałem taką możliwość - mruknął Kaoru i podał jej niewielkie pudełko. - Masz, to twoje śniadanie. Bon apetit.
- Jesteś taki zabawny - zaśmiała się dziewczyna.
- Tak, nic tylko boki zrywać - odgryzł się mężczyzna.
Shizuka wydęła dolną wargę i fuknęła:
- Gbur! - po trzech sekundach na jej twarz znów wrócił uśmiech, jak gdyby miała w sobie specjalny program przełączania się w ciągu sekundy z jednego nastroju w drugi.
Otworzyła pudełko i pisnęła uradowana:
- Naleśniki!
Nie czekając na nic, zaczęła pałaszować swe śniadanie. Kaoru wpatrywał się w nią przez chwilę, po czym zwrócił wzrok w stronę swej zagraconej komody. Podszedł do niej i zaczął przegrzebywać sterty przeróżnych rzeczy.
- Pofinieneś tu posfszątać - powiedziała Shizuka.
- Nie mówiłem ci, żebyś nie odzywała się z pełnymi ustami? - westchnął mężczyzna i podrapał się po głowie. - Gdzie ja dałem te raporty? Przecież on mnie zabije...
Dziewczyna przełknęła kęs i zapytała:
- Kto cię zabije?
- Mój przełożony.
- Jest taki straszny?
- Sama się przekonasz.
- Jak to? - zdziwiła się Shizu. Po chwili jej twarz rozświetlił kolejny uśmiech. - Będę mogła stąd wyjść?
- Przecież nie będę cię tu trzymał jak w więzieniu, prawda?
Dziewczyna skoczyła radośnie, odłożyła na łóżko pudełko ze śniadaniem i rzuciła się na Kaoru z wesołym okrzykiem:
- Dziękuję!
- Czy ty się zachowujesz tak w stosunku do każdej nowo napotkanej osoby? - skrzywił się mężczyzna, odsuwając ją na długość ramienia, żeby nie mogła go przytulić.
- Przecież jesteśmy lokatorami! To chyba normalne, że się zaprzyjaźniliśmy?
- TY się zaprzyjaźniłaś - mruknął Kaoru. Shizuka zmarszczyła brwi i skrzyżowała ramiona na piersi.
- Dlaczego jesteś taki niemiły?
- Pytanie brzmi, dlaczego ty jesteś taka miła?
- Bo nie jestem złą osobą!
- A ja jestem? - zdziwił się.
- Nie, jesteś tylko trochę gburowaty. Ale pomogłeś mi, więc to normalne, że jestem miła - Shizuka spojrzała na niego, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
Kaoru jedynie westchnął w odpowiedzi.
- Masz - rzucił w jej stronę mały, czarny tobołek.
- Co to takiego?
- Twój uniform. Musisz się w niego przebrać.
Dziewczyna rozwinęła tobołek, który okazał się być czarnym shihakusho. Spojrzała na niego, marszcząc brwi.
- Mało dziewczęcy.
- Gdyby był bardziej dziewczęcy, to męska część Seiretei latałaby cały dzień z wywieszonymi jęzorami.
- Rozumiem - pokiwała głową. Chwyciła dół swojego swetra i podciągnęła go do góry.
- Na litość boską, idź do łazienki! - krzyknął mężczyzna, wyraźnie rozdrażniony. Shizuka przekrzywiła lekko głowę, przyglądając się mu badawczo, ale po chwili wzięła ubranie i zamknęła za sobą drzwi do łazienki. Kaoru odchrząknął lekko. "Nie ma sensu się złościć" tłumaczył sobie w myślach. "Ona tak po prostu ma. Nierozgarnięta dziewczyna i tyle. Zresztą, spadła na mnie z nieba, nie spodziewałem się kogoś wybitnie poukładanego" przewrócił oczami i kontynuował przegrzebywanie zawartości komody.
- Jest! - mruknął triumfalnie po chwili. Wziął plik dokumentów i usiadł na łóżku, czekając. Shizuka po kilku minutach wyszła z łazienki. Zlustrowała się wzrokiem od dołu do góry i naciągnęła lekko górną część shihakusho.
- ... Nie do końca w moim stylu - westchnęła i wzruszyła lekko ramionami. - Więc, dokąd idziemy? - uśmiechnęła się, a jej oczy roziskrzyły się. Kaoru musiał przyznać, jej wzrok był niesamowicie przyciągający, tak, jakby dziewczynę otaczała jakaś ciepła, miła energia. Pomimo irytującej natury mężczyzna nie czuł do niej antypatii. Nie lubienie jej wydawało mu się jakby... niewłaściwe.
Przyłapał się na tym, że już od dłuższej chwili przyglądał się jej badawczo. Spojrzał gdzieś w bok, odpowiadając:
- Do szóstej dywizji. Będziesz udawać jedną z nowych rekrutów. Nie wiem, czy to się uda, ale tak naprawdę nie bardzo mamy inne wyjście. Nasz kapitan wygląda trochę strasznie, ale w gruncie rzeczy to dobra osoba. No, poza tym jednym razem, kiedy próbował zabić swoją siostrę...
- ... Aha - odparła Shizuka trochę niepewnie.



- Opowiedz mi więcej o tym twoim śnie - podjął temat Kaoru, gdy kluczyli uliczkami Seiretei, kierując się w stronę budynku szóstej dywizji.
- Niewiele z niego pamiętam - odparła dziewczyna. - Parę obrazów jakby miga mi przed oczami, ale nie jestem w stanie ułożyć tego w logiczną całość. Byłeś tam ty, jakaś kobieta... wywoływała we mnie jakieś niepokojące uczucie... była jeszcze szmaciana lalka, siedziała oparta o biały stolik...
- Hmm... - Kaoru chwycił się za brodę. - Rzeczywiście ciężko ułożyć z tego jakiś jeden motyw. Jeżeli spotkałabyś tutaj tę kobietę, powiedz mi o tym, dobrze?
Shizuka kiwnęła głową. Po kilku minutach weszli do sporych rozmiarów budynku z szóstką namalowaną nad drzwiami. Szli korytarzem, mijając spieszących się gdzieś Shinigami i kilka grupek rozmawiających o czymś przyciszonymi głosami. Kaoru w końcu przystanął i odwrócił się do dziewczyny, kładąc ręce na jej ramionach.
- Słuchaj, nie odzywaj się więcej, niż to konieczne, ja postaram się jak najwięcej mówić za ciebie. Jesteś nową rekrutką, w tym roku zdałaś Akademię Shinigami, z kiepskim wynikiem, ale zdałaś. Twoje zanpakuto... - przerwał, czując, że ktoś stanął za jego plecami. Odwrócił głowę i zmielił w ustach przekleństwo. Stał przed nimi jego kapitan, wysoki, ciemnowłosy mężczyzna o chłodnym spojrzeniu z dozą wyższości.
- Dzień dobry, Kapitanie - Kaoru schylił się szybko i spojrzał nagląco na Shizukę. Ta od razu podłapała spojrzenie i również się ukłoniła.
- Witaj, Kaoru. I... - kapitan przeniósł wzrok na dziewczynę. Zmarszczył brwi, milcząc.
Po kilku chwilach Kaoru odchrząknął i zaczął:
- Kapitanie, to nowa rekrutka, Shizuka... Nakamura - wymyślił nazwisko na poczekaniu. - Prosiła mnie o wdrożenie w system działania naszej dywizji, na pewno ją pan pamięta... Sam pan ją wybrał - zaryzykował wiele, przedstawiając tak oczywiste kłamstwo. Modlił się w duchu, by pragnienie Kuchiki'ego, by zachować twarz było silniejsze niż rozsądek, który nakazałby mu powiedzieć "Nie pamiętam jej. To obca".
- ... Tak, rzeczywiście - odparł Kuchiki. Kaoru miał ochotę wybuchnąć śmiechem. "On naprawdę udaje, że ją zna!" pomyślał z rozbawieniem. "Cóż, zawsze wiedziałem, że nie jest tak mądry, za jakiego chciałby uchodzić." - Pospiesz się z wdrażaniem jej w działania naszej dywizji, pamiętaj, że jesteś potrzebny w najnowszym dochodzeniu. Wczoraj zniknęło kolejnych dwóch mieszkańców Rukongai. Zostały po nich tylko ubrania znalezione w lesie...
- Zajmę się tym jak najszybciej, Kapitanie.
- Dobrze. Renji cię szukał. Powinien być w swoim gabinecie - Kuchiki Byakuya odwrócił się zamaszyście i odszedł szybkim krokiem.
Kaoru odetchnął głęboko, opierając się o ścianę.
- Nawet nie wiesz, jak cholernie ryzykowałem, żeby cię kryć - rzekł, kładąc palce na skroniach. Odpowiedziała mu cisza. Podniósł wzrok i powiedział głośniej: - Hej, słuchasz mnie w ogóle?
Shizuka wpatrywała się w plecy odchodzącego kapitana. Na jej twarzy malował się nieodgadniony wyraz.

2 komentarze :

  1. Nagana - krótkoooo... :( Ale zapewne to tylko pierwsza część tego rozdziału, niedługo pojawi się druga, więc wstrzymam się jeszcze z telefonem do Świętej Inkwizycji ^.-
    Pochwała - za resztę :D Shizuka ma trochę cech wspólnych z Konem, też jest taka przyjaciółka wszystkich, bezpośrednia i zabawna... i też pochodzi z innego wymiaru xD Byakuya - etykietka znakomitego wodza o doskonałej pamięci do twarzy i nazwisk przede wszystkim!
    A te znikające ubrania... z czymś mi się kojarzą... Nie było tego już gdzieś? xD
    Kobieta wywołująca niepokojące uczucia to na pewno Rukia! W ogóle w tym opowiadaniu brakuje tylko Freuda, który by wziął Shizukę na kozetkę i zaczął tłumaczyć jej sny...
    ... chociaż nie, to nie byłoby fajne X_x'

    Z pozdrowieniami i zapewnieniem o pełnym niepokoju wyczekiwaniu na nową notę
    Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem teraz tak strasznie ciekawa tego jak to rozwiniesz, że już mnie boli. Po pierwszym rozdziale przeszła mi myśl, że może teraz będzie inaczej. Że będzie romans z Kaouru! A tu sobie wchodzi Byakuya i powala wszystkich na kolana samym głosem. Jak by cwaniaczek Fushrode znał!
    Shizuka jest strasznie urocza :3 Kojarzy mi się z Orihime. Ale jest jeszcze cieplejsza i bardziej otwarta na innych. I może też, bardziej naiwna?
    Ogólnie notka mi się strasznie podobała! Piszesz świetnie, na poziomie. Dialogi jak zawsze żywe i realistyczne.

    OdpowiedzUsuń